Co łączy Donalda Trumpa i byłego premiera Mongolii

Norovyn Altakhuyag jako premier Mongolii w trakcie spotkania z amerykańskim sekretarzem obrony Chuckiem Haglem (2014 r.)
Norovyn Altakhuyag jako premier Mongolii w trakcie spotkania z amerykańskim sekretarzem obrony Chuckiem Haglem (2014 r.)
Norovyn Altakhuyag jako premier Mongolii w trakcie spotkania z amerykańskim sekretarzem obrony Chuckiem Haglem (2014 r.).

Mimo potencjalnie ważnej pozycji, jaką mogą zająć Chiny w linii polityki zagranicznej nowo wybranego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, trudno w tej chwili z pewnością zakładać, jak odbije się to na kontaktach USA z Mongolią czy chociażby pomiędzy głowami tych państw.

Niewykluczone, że wygrana Trumpa będzie się wiązała ze spadkiem współpracy pomiędzy krajami oraz równoczesnym dalszym wzrostem potęgi Chin w regionie. Na konkretniejsze wskaźniki możliwych scenariuszy czy szersze reakcje mongolskich polityków (nie wspominając o opinii samego Trumpa) przyjdzie nam jeszcze poczekać. Już teraz jednak niektórzy prognozują m.in. poprawę kontaktów USA z Rosją i konsekwentny potencjalny wzrost kursu rubla. Jakiekolwiek zacieśnienie współpracy USA z południowym czy północnym sąsiadem Mongolii będzie oczywiście miało niemały wpływ i na samą Mongolię.

Nie to jest jednak przedmiotem niniejszego komentarza. Poniżej przyglądam się nieco bliżej możliwym kandydatom w nadchodzących wyborach prezydenckich. Takie zestawienie tematów ma jednak swoje uzasadnienie, bowiem dzień zwycięstwa Donalda Trumpa był także dniem zapowiedzi powrotu do wielkiej polityki byłego premiera Mongolii Norovyn Altankhuyaga, tym razem w nieco innej roli. 9 listopada, czyli niewiele ponad dwa lata po odwołaniu ze stanowiska premiera Mongolii, Altankhuyag zapowiedział, iż w majowych wyborach zamierza ubiegać się o fotel prezydencki. Były przewodniczący Partii Demokratycznej i przywódca najbardziej wpływowej frakcji wewnątrz partii na spotkaniu z prasą ogłosił, iż ze względu na nieuczciwość polityków, wewnątrzpartyjne układy, korupcję oraz działania obecnych władz na szkodę państwa jako obywatel oraz były premier zmuszony jest walczyć o dobro kraju i planuje walczyć do samego końca. Warto przypomnieć, iż okres przywództwa Altankhuyaga nie należał do najczystszych pod względem korupcji i układów. Nie należy przez to rozumieć, iż działania Altankhuyaga były niechlubnym wyjątkiem w historii PD zazwyczaj wysuwającej programową walkę z korupcją na pierwszy plan, bowiem niedaleko szukać innych przypadków nepotyzmu czy korupcji właśnie w obrębie tej samej partii. Faktem jest jednak, iż to własna nieuczciwość oraz nieefektywne sprawowanie urzędu doprowadziły do odwołania Altankhuyaga ze stanowiska.

Trudno powiedzieć na ile rewelacja Altankhuyaga inspirowana była wiadomością o wyniku amerykańskich wyborów prezydenckich, prawdopodobnie jednak data ogłoszenia woli walki o fotel prezydencki została wybrana nie bez kozery. W końcu skoro Amerykanie (będący dla Mongołów wzorem do naśladowania w materii demokracji) są w stanie wybrać tak kontrowersyjnego kandydata, to co dopiero Mongołowie, jako społeczeństwo posiadający diametralnie inną kulturę polityczną a także zdecydowanie bardziej selektywną pamięć polityczną. W mongolskiej polityce dużo bardziej niż puste obietnice (nie wspominając o faktycznym programie politycznym) liczy się osobowość, aparycja, energia życiowa czy poziom zamożności kandydata. Kwestiom tym przyglądałem się bliżej w drugiej części komentarza dotyczącego minionych wyborów parlamentarnych. Pozostają one jak najbardziej aktualne w przypadku wyborów prezydenckich, tym bardziej, że chodzi wtedy o wybór jednego człowieka, a piastowany przez niego urząd dla wielu jest symboliczną kontynuacją tradycji rządów chana. Różnicą pozostaje tylko fakt oddolnego (społecznego) naznaczenia prezydenta, który jednak nie zostałby wybrany gdyby nie posiadał odpowiednich przymiotów – charyzmy, energii życiowej etc. Okoliczności wyborów bywają także dla nielubiących chować urazy i pielęgnować negatywnych wspomnień Mongołów idealną okazją do „wyczyszczenia konta” przewinień polityków. Tym bardziej Trump potwierdza, że próbować warto, szczególnie jeśli ma się zaplecze i doświadczenie biznesowe.

Czytaj więcej: http://www.polska-azja.pl/p-szczap-co-laczy-donalda-trumpa-i-bylego-premiera-mongolii/

foto: commons.wikimedia.org